– daję 7 łapek!
„Małgorzata Bojke, cela: osiem, stan: jeden” – słowa Alicji Bachledy-Curuś, trzymającej na rękach małe dziecko, giną pośród dźwięków ordynarnej muzyki pełnej przekleństw. Dlaczego młoda matka siedzi w więzieniu?
Przy mojej antypatii do produkcji Vegi – muszę przyznać, że na tym filmie naprawdę dobrze się bawiłam. „PitBull” z 2005 roku – 5 łapek, tegoroczny „Pitbull. Nowe porządki” – 6 łapek i w końcu siódemka dla najnowszej części trylogii.
Dzięki retrospekcji dowiadujemy się, że „Drabina” Bojke została skazana za zlecenie zabójstwa swojej matki. Podczas gdy ona odsiaduje wyrok, jej chłopak (Sebastian Fabijański) kontynuuje prowadzenie szemranych interesów. Remek „Cukier” wchodzi w handel paliwem bez akcyzy.
Korupcja, pranie pieniędzy, mafia paliwowa, gang motocyklistów – Vega po raz kolejny przenosi nas do wnętrza światka przestępczego i próbuje prezentować jego kulisy. Poza tym mamy też klasyczne romans, zdradę, pożądanie, miłość, zemstę, poświęcenie.
Widzowie powtarzają, że tym razem reżyser zbyt wyraźnie skręcił na tory komedii. Jednak ja to kupiłam. Przyłączałam się do salw śmiechu wybrzmiewających w sali Cinema City podczas seansu. Czasami mnie one irytowały, ponieważ najlepsze fragmenty filmu zostały już pokazane w trailerze, który – chcąc nie chcąc, przy częstych wizytach w kinie – znałam na pamięć.
Najmocniejszym punktem obrazu jest obsada. Maja Ostaszewska i Tomasz Oświeciński bawią do łez. Piotr Stramowski przyspiesza bicie serca damskiej części publiczności. Nieporadny Artur Żmijewski rodzi politowanie, a respekt budzi stanowczy Andrzej Grabowski.
W „Pitbullu…” zobaczymy też Magdalenę Cielecką, Annę Dereszowską czy Joannę Kulig. I tylko zamroczony, jakby nieobecny – dokładnie tak jak w poprzedniej części Krzysztof Czeczot jako „Zupa” – Sebastian Fabijański (tutaj nasza rozmowa z aktorem) pozostaje bez wyrazu, a każda wypowiadana przez niego fraza pozbawiona jest jakichkolwiek emocji.
Lubię długie filmy. Obrazom przekraczającym dwie godziny łatwiej pozwalamy się uwieść. Zatracamy się w historii, czujemy klimat. Miałam czas, żeby przekonać się do tragikomicznych „Niebezpiecznych kobiet”.
I wiecie co? Krwawa i wulgarna całość zostaje zwieńczona ślubem. Naprawdę – wesele w stylu disco polo.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!