Przy Okrągłym Stole zasiada król Artur i jego rycerze. Podniosła atmosfera wypełniona jest honorem i dumą. Każdy ze zgromadzonych przy bożonarodzeniowej uczcie ma na swoim koncie wielkie pojedynki i niesamowite opowieści. To rzeczywistość średniowiecznych ideałów, w których męskość i odwaga były jedną z najważniejszych cnót. The Green Knight zaprasza nad do tego świata, ale w dość nieoczywisty sposób.

Przeczytaj także: Snake Eyes: Geneza G.I. Joe

A24 przyzwyczaiło nas do produkcji jakościowych, które na długo pozostają w pamięci za sprawą genialnej formy, ale i treści. Po artystycznym Lighthouse i niebywale hipnotycznym Midsommar zabiera nas do podniosłego świata pięknych obrazów i wielkich dylematów. The Green Knight nie jest filmem dla każdego, ale przynosi sporo satysfakcji dla tych, którzy potrafią na chwilę zatrzymać się w biegu i zatopić w dopracowanych kadrach oraz onirycznej atmosferze. 

Dawid Lowery opowiada o Gawainie (Dev Patel), siostrzeńcu króla Artura, który podejmuje się wyzwanie odrzuconego przez największych rycerzy. Mężczyzna, który do tej pory był obibokiem i spędzał zbyt wiele czasu na piciu i spotkaniach z kobietą, podnosi metaforyczną rękawicę rzuconą przez Zielonego Rycerza. Szmaragdowoskóry nieznajomy przychodzi z wyzwaniem, oferując fory w walce. Jego przeciwnik może zadać mu dowolny cios, ale za rok o tej samej porze spotkają się w Zielonej Kaplicy, gdzie zwycięzca otrzyma dokładnie to samo, co sam zrobił. Gawain po chwili wahania ścina przybyszowi głowę, w ten sposób skazując siebie na śmierć. 

Przeczytaj także: Midsommar

Gawain musi porzucić swoje beztroskie życie, by stać się rycerzem. Jego wędrówka do Zielonej Kaplicy jest pełna wyzwań i tajemniczych spotkań, ale przede wszystkim to osobista droga mężczyzny do dojrzałości i odwagi. The Green Knight rozprawia o honorze i odpowiedzialności, ale też o strachu, który potrafi paraliżować. Dev Patel perfekcyjnie sprawdza się w roli lekkoducha, który musi stanąć na wysokości zadania. Jego Gawain składa się z niedoskonałości i marzenia o byciu rycerzem. To człowiek, który chce dorosnąć do legendy, ale brakuje mu bezgranicznego oddania koronie i królowi. W filmie Lowery’ego wędrujemy z jego marzeniami, ale też lękami, które czasami objawiają się za sprawą napotkanych na drodze ludzi.

The Green Knight jest filmem metaforą, w którą trzeba się zatopić i w zwolnionym tempie celebrować. Wszyscy, którzy spodziewali się rycerskich pojedynków i przyspieszającej bicie serca akcji, mogą się nieco rozczarować. Lowery celebruje chwile. Przygląda się bohaterowi w drodze i pokazuje, że honorowa postawa nie jest wcale taka łatwa do osiągnięcia. Dla jednych ta produkcja będzie ciekawą i wciągającą kontemplacją rycerskości, gdy drudzy zirytują się na artystyczny bełkot opatulony tylko w piękne kadry. Ja zdecydowanie jestem po środku. 

daję 6 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply